wtorek, 1 września 2015

Twoja twarz brzmi znajomo. Ci byli Ekstraklasowicze podbijają Turcję!


















O podobieństwach istniejących między polską i turecką ligą zdarzyło mi się już pisać. Kompletna nieprzewidywalność, wyjątkowa atmosfera na trybunach, nerwowi prezesi i lubujący się w gafach sędziowie. Wszystko to nad Morzem Czarnym występuje jednak w wersji "BARDZIEJ". Być może to właśnie w poszukiwaniu tego przyimka, z pewnego punktu siedzenia mogącego być postrzeganego za sportowy progres, większe i mniejsze gwiazdy naszej rodzimej Ekstraklasy często po odejściu z kraju nad Wisłą, pośród swoich licznych zagranicznych wojaży wreszcie natrafiają na Turcję. Niby egzotyczniej, niby więcej gwiazd, ale jednak cech wspólnych na tyle, że można się czuć prawie jak w domu.

Turcja jest atrakcyjnym krajem dla piłkarzy ze względu na dobre pieniądze, niskie podatki i piękną pogodę. Gdy co jakiś czas dorzuci się do tego odniesiony przez tutejszy klub lub reprezentację futbolowy sukces, to nie ma się co dziwić, że ten kierunek transferowy coraz częściej kusi tych co bystrzej kombinujących graczy europejskich lig - w tym polskiej ekstraklasy. Często SuperLig bliżej do piłkarskiej umieralni, niż raju pełnego możliwości, ale granie tutaj przynosi sporo mniej i bardziej namacalnych korzyści.

Jeśli pewnego razu postanowicie więc wejść w moją skórę i obejrzeć spotkanie rozgrywek znad Bosforu, to nie zdziwcie się kiedy wpadające do waszych uszu nazwiska wykrzykiwane przez komentatora wywołają szybki bodziec, a neuron pędzący do mózgu wystrzeli: 'Przecież ja go znam!'. Wśród kojarzonych graczy pojawią się popularne niegdyś nazwiska czołowych europejskich lig, ale i naszej rodzimej najwyższej klasy rozgrywkowej!

Polaków ostatnio w Turcji jakby trochę mniej, choć teraz krótki niedobór postarają się wynagrodzić Łukasz Szukała i Patryk Tuszyński, ale w SuperLig od dawna nie brakuje piłkarzy z ekstraklasowym doświadczeniem. Raj dla takich piłkarskich archeologów miał miejsce kilkadziesiąt miesięcy temu, kiedy to po tureckich boiskach biegali Kalu Uche zy Carlos Costly. I teraz sytuacja dla lubujących się w znajomo-brzmiących nazwiskach wygląda tu całkiem dobrze. Przypomnijmy sobie Polskie przygody graczy, którzy teraz walczą o laury w Turcji!

(L)egia cudzoziemska
Pamiętacie zapowiadającego się na wielkiego snajpera Bruno Mezengę? W ekipie Flamengo, w której stawiał pierwsze kroki, chyba w miarę szybko zorientowali się, że nic z niego nie będzie i zaczęli - dla dobra piłkarza oczywiście - dawać mu 'europejskie szanse'. Jedną z nich było wypożyczenie gracza do warszawskiej Legii. Brazylijczyk Ekstraklasy nie pobił, a najlepsze co zrobił przez rok przy Łazienkowskiej do strzelenie gola Lechowi Poznań. Przygoda Mezengi w stolicy naszego kraju nie była jednak pierwszą próbą zabłyśnięcia napastnika na Starym Kontynencie. Przed wizytą w Polsce zaliczył sezon na zapleczu tureckiej SuperLig i grając w barwach Ordusporu został królem strzelców całej ligi. Po takim starcie, nie ma się co dziwić, że dwa lata spędzone na wypożyczeniach do Legii i Crveny Zvezdy Belgrad spędził na niecierpliwym oczekiwaniu na powrót do Turcji, w której tak dobrze się sprawdził. I stało się. Najpierw ponownie wziął go, tym razem grający już w SuperLig Orduspor, a potem przejął Akishar Belediyespor. W barwach tych drugich zaczynał jako postać pierwszoplanowa. W trzech kolejnych sezonach grał coraz mniej, ale w każdym na ligowym boisku spędził ponad 2 tys. minut. W sezonie 13/14 zdołał nawet strzelić 11 goli w SuperLig. 27-latkowi w tym sezonie przyjdzie się zmierzyć z Hugo Roddalegą i może to dla niego oznaczać koniec piłkarskiego raju w Akisharze. W Turcji wyrobił sobie jednak taką pozycję, że wśród średniaków raczej znajdą się chętni na jego zatrudnienie.

Innym Legionistą, który teraz ma okazję sprawdzać się na Morzem Czarnym, jest Dossa Junior. Obrońca w zakończonym właśnie okienku transferowym przeniósł się do Konyasporu.po dwóch sezonach spędzonych w Warszawie. Przed rokiem w Legii nie grał już zbyt wiele, ale pierwsze kolejki SuperLig pokazują, że nie zapomniał jak kopać (a przynajmniej uderzać głową) futbolówkę. W debiucie dosyć szczęśliwie, po rykoszecie, strzelił swojego premierowego gola i od tego czasu trener bez wahania na niego stawia. Oprócz Dossy tylko jeden inny nowy nabytek grał przez całe 90 minut we wszystkich trzech dotychczasowych ligowych spotkaniach. W Konyi raczej będzie musiał walczyć o utrzymanie niż o swoją kolejną szansę pokazania się w europejskich pucharach, ale Aykut Kocaman po wyłożeniu na niego 400 tys. euro raczej nie posadzi go na ławce choćby nie wiem co. Myślę, że za rok usiądzie z działaczami do stołu i wynegocjuje kontrakt na kilka kolejnych wiosen.

W jednej drużynie z Dossą już w Polsce mógł grać śmiało radzący sobie obecnie w Turcji Abdou Razack Traore. Graczej świetnie spisującym się w Lechii interesowała się przecież warszawska Legia. Zamiast tego Reprezentant Burkina Faso trafił jednak do tureckiego Gazientepsporu, z którego po półtora roku podkradł go Karabukspor. Bilans? 62 ligowe występy, 20 zdobytych bramek i etykieta na prawdę wartościowego piłkarza. Na tyle, że spadający do 1.Lig Kardemir postanowił przychylić się do prośby piłkarza dotyczącej opuszczenia klubu, ale tylko i wyłącznie wypożyczając go na sezon. Gdy wrócą do SuperLig z cała pewnością im się przyda. Tymczasem Traore rok spędzi w Konyasporze, w którym na razie musi jeszcze przekonać do siebie szkoleniowca. Spokojnie - uda mu się, bo to na prawdę dobry piłkarz, i dwóch ex-ekstraklasowiczów jako filary defensywy i ofensywy klubu z Konyi będzie próbowało zapewnić mu bezpieczne miejsce w środku tabeli.

Świeży narybek
Poza Łukaszem Szukałą (którego jednak z wiadomych przyczyn w tym zestawieniu być nie może), dwoma najnowszymi znajomo-brzmiącymi nabytkami tureckiej ligi są ex-gwiazdy Jagiellony Białystok - Patryk Tuszyński i Nika Dżalamidze. Obaj Ci gracze w Rizesporze mają jednak przed sobą potężne wyzwanie. Gruzin ma na skrzydłach potężną konkurencję i po solidnym starcie sezonu wydaje się, że Ahmet Ilhan i Sercan Kaya są nie do ruszenia. Tuszyński tymczasem zaraz po wyjeździe do Turcji nabawił się urazu wykluczającego go z walki o miejsce w składzie na pierwsze ligowe spotkania i teraz może mu być ciężko wygrać wyścig o podstawową jedenastkę z rywalami startującymi do niego z pewnym handicapem. Los zdawał się mu jednak w pewnych aspektach sprzyjać. Trener Hikmet Karaman postanowił grać dwoma napastnikami, a z drużyny odszedł rywal Polaka Tevfik Kose. Problem jednak w tym, że zastąpić mają go solidni Mehmet Akyuz i Teddy Chevalier. Na domiar złego konflikt trenera z najlepszym strzelcem drużyny Leonardem Kweuke zakończył się pokojowo, a sam snajper zaczął grać wyśmienicie. O miejsce w składzie będzie piekielnie ciężko.

Pan Prezes
Niekwestionowaną największą gwiazdą wśród byłych ekstraklasowiczów grających na tureckich boiskach jest jednak Prejuce Nakoulma. Charakterystyczny napastnik, który w Polsce brylował m.in. w barwach Górników z Łęcznej i Zabrza i zabłysnął pamiętnym 'bende go zładł', teraz z powodzeniem wsuwa i wypluwa bez trawienia tyłkiem obrońców całej ligi. W ubiegłym sezonie, w którym jego Mersin spisywał się sensacyjnie dobrze i zagrażał wszystkim czołowym ekipom Prezes zaliczył 31 występów i po 6 goli i asyst, a w tym roku powinno być jeszcze lepiej. Jego drużyna co prawda tak mocna już raczej nie będzie, ale nie przeszkadza to Nakoulmie szaleć od pierwszej kolejki. W 3 dotychczasowych spotkaniach już dwukrotnie pokonywał bramkarza rywali (obie bramki w pierwszym meczu) i był zdecydowanie najgroźniejszym elementem układanki Mesuta Bakkala. Jeśli koledzy z pomocy czasem go wspomogą, to może pobić zeszłoroczny wynik. Na moje oko już zimą może zresztą tych przyjaciół z drugiej linii, bo w lidze powinni być chętni do ściągnięcia skutecznego Prezesa do swoich drużyn. Całkiem niedawno łączono go zresztą z Besiktasem i to raczej nie ostatnie plotki sugerujące przenosiny 28-latka do mocniejszej ekipy. Któraś wreszcie okaże się prawdziwa.

Chłopcy drugoligowcy
Graczy z ekstraklasowym doświadczeniem nie brakuje też w tureckiej drugiej klasie rozgrywkowej. Do walczącego o awans Gazientep BB tego lata trafił z Bułgarii polski bramkarz Adam Stachowiak, który z marszu wskoczył do pierwszej jedenastki tureckiej ekipy i w trzech rozegranych dotychczas spotkaniach tylko raz musiał wyciągać piłkę z siatki.

W ubiegłym sezonie sporo bramek dla Denizlisporu nastrzelał były Wiślak Tsvetan Genkov, który i tym razem będzie próbował udowodnić swój talent w rozgrywkach 1.Lig. Trafił tu latem 2014 roku z Levskiego Sofia.

W Giresunsporze spotkali się za to były gracz Pogoni Szczecin Herve Tchami i ex-Miedziowy David Abwo. Ten drugi swojego raju w Turcji szuka od lata 2014 roku, bezpośrednio po odejściu z Zagłębia Lubin. Tchami to jednak prawdziwy obieżyświat. Między jego przygodą w Szczecinie a grą na zapleczu tureckiej ekstraklasy, Kameruńczyk zaliczył epizody w Szwecji, Algierii i... Omanie. Przy korzystnych wiatrach byli ekstraklasowicze będą podstawowymi skrzydłowymi walczącego o utrzymanie Giresunsporu.

Kto następny? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz