Ludovic Obraniak w barwach Caykuru Rizespor, źródło: Facebook.com |
Kluby ligi tureckiej uwielbiają podstarzałe gwiazdy.
Idea jest prosta – tutaj zawodnicy z piłkarskiego topu mają po zniżce
formy odzyskać dyspozycję ze swoich najlepszych lat i znów grać jak z
nut.
Graczy, którzy w trakcie ostatniej dekady wyjeżdżali do
Turcji i potem mogli liczyć na transfer do czołowych europejskich
klubów, można policzyć na palcach jednej ręki. Tutaj to tak nie działa –
zawodnicy cieszący się statusem piłkarskiej gwiazdy, nawet jeśli w
Turcji radzą sobie dobrze, to raczej albo zostają tu na lata, albo
trafiają do jeszcze bardziej egzotycznych krajów by tam w pełni cieszyć
się z piłkarskiej emerytury. Oczywiście są wyjątki. Po przygodzie nad
Bosforem w ostatnim dziesięcioleciu do mocnych europejskich klubów
przechodzili m.in. John Carew, Nicolas Anelka, Andre Santos czy Lorik
Cana, To nadal jednak tylko pojedyncze przypadki pośród dziesiątek
graczy, którzy po trafieniu do SuperLig mogli tylko obserwować powolną
śmierć ich talentów... i liczyć zarobione pieniądze...dalsza część artykułu na stronie Przeglądu Sportowego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz